środa, 9 maja 2012

Ukraińcy mają durnia za prezydenta?

W dzisiejszej „Rzeczpospolitej” Piotr Kościński kolejny raz porusza sprawę uwięzienia byłej ukraińskiej premier Julii Tymoszenko. Redaktor najpierw z wysokiej ambony woła, że „potrzebny jest jeszcze spory nacisk na Kijów”. Ale co to jest ten „Kijów”? Wychodzi na to, że niezależny, niezwisły sąd obcego, demokratycznego państwa.

Dalej Kościński stwierdza, że problem w tym, iż prezydent Janukowycz „nie bardzo rozumie, na czym polega demokracja”. Wot, i znalazł się Kościński – ostatni sprawiedliwy – jedyny, który „rozumie”, i poucza „durnego” prezydenta Ukrainy. Redaktor patrzy z góry na głowę ościennego państwa, niczym niegdysiejsza partia „autorytetów” na „bezrozumny motłoch”, zwany pod publikę elektoratem.

Dalej Kościński pisze, że Tymoszenko ukarano „za decyzję polityczną (podpisanie niekorzystnych umów gazowych z Rosją), a za takie decyzje w Europie nie ponosi się odpowiedzialności karnej”. I to jest według pana, panie Kościński, dobra sytuacja, dobry wzorzec? To jest jakiś argument? Wręcz przeciwnie. Trzeba dążyć do naprawy tej patologii – bo tak to należy określać. Patologią nie jest to, że była premier siedzi w więzieniu. Patologią jest to, że politycy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje czyny. Robią, co chcą i nikt im nic nie może zrobić. Trzeba to zmienić, tymczasem Kościński zdaje się solidaryzować i niejako współuczestniczyć w tym negatywnym zjawisku, a na pewno wspierać.

Jak tylko Tymoszenko wylądowała w więzieniu, w całej Unii Europejskiej podniósł się klangor. Zareagowali niemal wszyscy najważniejsi europejscy politycy. Dlaczego to zrobili? Dlatego, że uważają, że Tymoszenko jest niewinna i niesprawiedliwie skazana? Nie, zareagowali tak tylko dlatego, iż wyobrazili sobie, że zaistnienie takiego wydarzenia może z czasem doprowadzić do ozdrowienia UE i sami mogliby się znaleźć w podobnej sytuacji. Tylko jaki interes we wspieraniu ich ma redaktor niezależnej ponoć gazety?